Czarny od zawsze był moim ulubionym kolorem. Chociaż niekoniecznie dawałam temu wyraz na blogu :). Ale ostatnio gdy kupuję jakieś nowe ubrania (a czynię to wyjątkowo rzadko) to łapie się na tym, że są... czarne. Trochę nuda. Dlatego czasem pośród sterty czarnych ubrań, zupełnie przypadkowo mignie mi np. niebieska bluzka. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, coś mi się w głowie przestawia i mogłabym nie rozstawać się z niebieskimi ubraniami. Jak widać poniżej.
Piszę to odziana w niebieską maxi sukienkę, którą mój 5-letni syn skwitował krótko, jak typowy facet: "ładna ta sukienka, ale krótkie sukienki są lepsze":). ps. zdjęcia sprzed nastania upałów ;).
![DSC_9286]()
![DSC_9330]()
![DSC_9353]()
Piszę to odziana w niebieską maxi sukienkę, którą mój 5-letni syn skwitował krótko, jak typowy facet: "ładna ta sukienka, ale krótkie sukienki są lepsze":). ps. zdjęcia sprzed nastania upałów ;).


