Uwielbiam dresy. Właściwie to nie wiem od kiedy zapałałam do nich tak wielkim uczuciem uwielbienia, ale jakiś czas temu postanowiłam, że koniecznie muszę kupić parę idealną- czyli grafitowe dresiki, nie za luźne, nie za wąskie. Udało się po kilku tygodniach poszukiwań (przyznam szczerze, że trwało to tyle, bo nie przykładałam się do nich zanadto:)) znaleźć takie w h&m na dziale bieliźnianym, homłerowym czy jak to się tam zwie. Najlepsze, że kosztowały tylko 39,90, więc od razu wiedziałam na co wydać bon, który dostałam od ziomeczka pod choinkę :).
Ku mojemu zdziwieniu, ja nosząca dresy nie spotkałam się ze zbyt wielka aprobatą rodziny.
Gdy kilka dni temu wybrałam się z mamą i siostrą na miasto, w pewnej bardzo ważnej sprawie, po powrocie do domu usłyszałam od siostry pogardliwe prychnięcie: "szafiarka...",
mama rzekła: " no dzisiaj to się faktycznie słabo ubrałaś, trochę mi było wstyd z tobą iść na miasto",
następnie babcia dodała swoje trzy grosze: "i jeszcze ta kieszeń urwana* przy kurtce- trochę jak lump wyglądasz...". Tylko Samotny Nawigator zza ciemnej szyby docenił mój nowy look:)).
Zawsze powtarzam, że wsparcie ze strony rodziny to rzecz najważniejsza !
*babcia się zlitowała i kieszeń doszyła :)
Ku mojemu zdziwieniu, ja nosząca dresy nie spotkałam się ze zbyt wielka aprobatą rodziny.
Gdy kilka dni temu wybrałam się z mamą i siostrą na miasto, w pewnej bardzo ważnej sprawie, po powrocie do domu usłyszałam od siostry pogardliwe prychnięcie: "szafiarka...",
mama rzekła: " no dzisiaj to się faktycznie słabo ubrałaś, trochę mi było wstyd z tobą iść na miasto",
następnie babcia dodała swoje trzy grosze: "i jeszcze ta kieszeń urwana* przy kurtce- trochę jak lump wyglądasz...". Tylko Samotny Nawigator zza ciemnej szyby docenił mój nowy look:)).
Zawsze powtarzam, że wsparcie ze strony rodziny to rzecz najważniejsza !
*babcia się zlitowała i kieszeń doszyła :)