Jak widać długo w czarnych włosach nie wytrzymałam. No dobra, prawda jest taka, że po kilku myciach nie były już czarne tylko wielokolorowe, z przewagą zieleni. Wiec gdy tylko pierwsze zielone pasemka zaczęly się pojawiać na mojej głowie, pobiegłam czym prędzej do sklepu po rozjaśniacz, aby się ich pozbyć. I tak własnie zaczyna się historia, która mogłaby przyprawić o zawał serca włosomaniaczki:).
Tak w skrócie- za pomocą kąpieli rozjaśniającej, 12% rozjaśniacza, 9% farby i bezprocentowego toneru, a także 4 godzin poświęconych na eksperymentowanie z powyższymi miksturami, mam znowu czerwone włosy. I ogromną niechęć do czarnych tonerów:). O dziwo mam też włosy na głowie, które nie ciągną się jak guma, tylko wyglądają w miarę przyzwoicie (już parę osób potwierdziło to ze zdziwieniem:)) , ale od teraz zostaje wierną i uważną czytelniczką bloga Anweny :).
Tak w skrócie- za pomocą kąpieli rozjaśniającej, 12% rozjaśniacza, 9% farby i bezprocentowego toneru, a także 4 godzin poświęconych na eksperymentowanie z powyższymi miksturami, mam znowu czerwone włosy. I ogromną niechęć do czarnych tonerów:). O dziwo mam też włosy na głowie, które nie ciągną się jak guma, tylko wyglądają w miarę przyzwoicie (już parę osób potwierdziło to ze zdziwieniem:)) , ale od teraz zostaje wierną i uważną czytelniczką bloga Anweny :).
sukienka- asos africa, buty- new look, torebka - pink pug design |